Rozmawiamy z Michałem Sikorskim, który wcielił się w Grzegorza Płonkę, głównego bohatera filmu „Sonata”. Michał został wyróżniony na FPFF w Gdyni za najlepszy debiut aktorski.
Jak Ci się podoba Kazimierz Dolny? Miałeś okazję już być na festiwalu BNP Paribas Dwa Brzegi?
W tym roku po raz pierwszy mam możliwość uczestniczyć w tym Festiwalu. Sam Kazimierz bardzo mi się podoba. Pochodzę z Małopolski, więc wychowałem się niedaleko owianej legendą Lanckorony. Muszę przyznać, że Kazimierz jest jeszcze piękniejszy. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się tu zawitać na dłużej.
Czego Michał Sikorski mógł nauczyć się od Grzegorza Płonki?
Bardzo imponuje mi bezpośredniość i urok Grześka. Dla mnie niepełnosprawność to tylko jedna z jego cech. Osobiście chciałem go zbudować jako fightera – kogoś, kto walczy o swoje w drodze po marzenia i możliwość samostanowienia o sobie, nie bierze jeńców. Najważniejszą lekcją, którą wyniosłem jest to, że o marzenia trzeba walczyć i się ich nie wstydzić, obojętnie jak absurdalne by nie były.
Jak praca nad filmem wpłynęła na Twój rozwój osobisty?
Jerzy Stuhr powiedział, że to jest film o stawaniu się artystą. Mogę powiedzieć, że w moim przypadku czas prywatny zrymował się z czasem filmowym. Tak jak mój bohater, zacząłem rozumieć, że mam potrzebę tworzenia i aktorstwo to medium, za pomocą którego chce się wyrażać. Najbardziej jestem sobą, kiedy gram.
Studiujesz w szkole teatralnej, a w przypadku „Sonaty” miałeś już okazję pracować na planie filmowym. Czy jesteś w stanie określić co jest bliższe Twojemu sercu – teatr czy film?
Kocham teatr i nie zamierzam z niego zrezygnować, ale wybrałbym film. Lubię możliwość zanurzenia się na sto procent w bohatera, a po skończonym planie odłożenia tej historii i pożegnania się z postacią. Jest to w moim odczuciu zdrowsze. Praca w teatrze wiąże się z próbami wznowieniowymi, a ja nie przepadam za tymi powrotami.
Powiedz jeszcze kilka słów o pracy z Bartkiem Blaschke.
Praca nad filmem to był kawałek mojego życia i Bartek stał się przewodnikiem w tej podroży. Gdyby ktoś przed tym filmem zapytał mnie z jakim reżyserem chciałbym pracować, nigdy nie wymieniłbym Bartka, bo zwyczajnie go nie znałem. To doświadczenie daje mi przekonanie, że najbardziej wartościowe spotkania to te, na które nie czekamy. To jest niesamowite pracować z tak wrażliwym, czujnym i otwartym na aktora reżyserem.
Rozmawiała Maja Kowalska, „Głos Dwubrzeża”
« TRANSMISJA LIVE | Spotkanie z twórcami [Inni ludzie] W aktorstwie powszechność to jest śmierć — rozmowa z Janem Peszkiem »
ZNAJDŹ NAS